Autor: Gen. Wałerij Załużny, Ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy w latach 2021–24
Bezpieczeństwo Europy opiera się na jednomyślności i woli działania
Jak doszło do wojny na Ukrainie?
Wojna na Ukrainie jest wynikiem całego szeregu błędów w polityce zagranicznej, prowadzonej od momentu uzyskania niepodległości. Od początku lat 90. nasze władze deklarowały tzw. politykę wielowektorową. Kijów dążył do utrzymania dobrych stosunków zarówno z Zachodem, jak i z Rosją, by czerpać korzyści z obu kierunków. Ta polityka ostatecznie doprowadziła państwo do wielkiego nieszczęścia i uniemożliwiała mu przez długi czas przeciwstawianie się wpływom zewnętrznym. W międzyczasie przynosiła jednak zyski ekonomiczne, zarówno z Europy i Stanów Zjednoczonych, w formie kredytów i inwestycji, jak z Rosji – w postaci preferencyjnych cen gazu oraz dostępu do rynków. W zamian Kreml w sposób systemowy budował swoje wpływy nad Dnieprem. Udzielał wsparcia lojalnym partiom politycznym i poszczególnym liderom. Wykorzystywał surowce energetyczne, środowiska rosyjskojęzyczne i inwestycje w przedsiębiorstwa strategiczne do celów politycznych. Z ukraińskich środków masowego przekazu szerokim strumieniem płynęła rosyjska propaganda.
Jednak największym błędem z pewnością było niedocenianie Rosji i nadmierna ufność w gwarancje bezpieczeństwa zapisane w Memorandum Budapesztańskim. Żadne z mocarstw nie przyszło z pomocą, kiedy w 2014 roku wybuchła wojna. Świat ograniczył się do nałożenia na Rosję sankcji. Świadczy to, że międzynarodowe porozumienia niepoparte namacalnymi instrumentami bezpieczeństwa są po prostu pustką. Pustką, którą z pewnością wypełni wojna, szukająca sobie przestrzeni.
Wspominamy dziś Ukrainę właśnie ze względu na sytuację, w której znalazło się nasze państwo w czwartym roku wojny na pełną skalę, wojny jakiej ludzkość nie widziała jeszcze w XXI wieku. Trudno stwierdzić, czy powyższe stanie się udziałem innych państw – poza Ukrainą. Jasne jest jedno: Rosja się militaryzuje, jej gospodarka działa w trybach wojennych, a społeczeństwo jest karmione propagandą. Warto zastanowić się, drodzy sąsiedzi, co ona robiła u was wczoraj. Czym zajmuje się dzisiaj – trzeba ustalić koniecznie. Rosjanie nie widzą w tym momencie żadnych powodów, dla których mieliby się zatrzymać. Wojna w centrum Europy dotknęła nie tylko każdego Ukraińca. W rytm huków walącego się starego porządku wojna stała się globalna i lada chwila zapuka do drzwi sąsiada. Sąsiada, który mieszka z nami na jednym ciasnym piętrze, zwanym Europą. O niej właśnie będzie mowa – o Europie jako sąsiedzie w globalnej wojnie.
W czwartym roku wojny można z całym przekonaniem powiedzieć, że proces, który rozpoczął się w lutym 2022 roku, doprowadził – jak każda wielka wojna – do upadku idei i teorii, na których opierała się istota pojęcia pokoju. Komuś wydawało się, że wszystko wie. Ktoś traktował „zaniepokojenie” jako panaceum. Wszyscy rozczarowali się, wręcz głęboko. Każdy, kto miał jakiś związek z tą wojną, choćby w roli obserwatora, ujrzał to, czego nie planował i nie spodziewał się. Niektórzy do tej pory, doświadczając agonii rozczarowania własnymi iluzjami, twierdzą, że wszystko, co się dzieje, dotyczy właśnie tych iluzji. To, co dla jednych rodzi smutek i ból, dla innych pozostaje suchą kroniką. Tymczasem, bez wątpienia, jest to wir wydarzeń, który zmieni świat na zawsze.
Konsekwencje wojny dla Europy
Cóż się dzieje dzisiaj w tym wirze, który przy milczącej zgodzie nieistniejącego już starego porządku nabiera obrotów?
W nocy z 27 na 28 września 2025 roku przeciwko Ukrainie użyto 552 bezzałogowych statków powietrznych, co najmniej dwóch rakiet balistycznych i co najmniej 31 rakiet manewrujących. W nocy z 6 na 7 września odnotowano rekordowe użycie środków napadu powietrznego – aż 776 jednocześnie. Niedawno około dwa tuziny rosyjskich dronów wleciało do Polski, z których trzy lub cztery zostały zestrzelone przy użyciu bardzo kosztownych rakiet.
Kilka dni później rosyjskie samoloty spokojnie weszły w przestrzeń powietrzną Estonii. Odprowadzały je dwa najnowocześniejsze włoskie myśliwce NATO F-35 – poderwane z bazy lotniczej położonej 50 km od Tallina.
Wkrótce „The Telegraph” elokwentnie opisał reakcję NATO: „Włosi rozpoczęli standardową procedurę przechwytywania, kołysząc skrzydłami. W odpowiedzi Rosjanie kołysali swoimi. Wtedy jeden z pilotów podniósł rękę i przyjaźnie pomachał. Przez następne 12 minut włoscy piloci eskortowali Rosjan aż do rosyjskiej enklawy Kaliningrad – bezprecedensowo długi czas jak na wtargnięcie w przestrzeń powietrzną NATO” – czytamy w artykule.
Wyciągniemy prosty wniosek, łącząc tylko te wydarzenia z wiru wojny totalnej. Podczas gdy Europa zastanawia się, czy jej reakcja była wystarczająco zdecydowana, Rosjanie wypuszczają kolejne tysiące dronów. A Ukraińcy, walczący o własne przetrwanie, zyskują czas dla swoich sąsiadów. Czas, aby przede wszystkim pozbyć się złudzeń.
Kolejny raz powtórzę, cztery lata działań wojennych przyniosły rewolucję w wojskowym rzemiośle. Już teraz można z całą pewnością mówić o narodzinach nowego typu wojny i o radykalnych zmianach w sztuce wojennej na cały XXI wiek. Jedną z głównych cech takiej wojny jest to, że żadne państwo na świecie nie jest w stanie samodzielnie unieść obecnego poziomu intensywności konfliktu i w pełni zaspokoić całego kompleksu potrzeb obronnych.
Jak zapewnić sobie bezpieczeństwo?
Musimy znaleźć odpowiedź na szereg pytań w kontekście trwającej wojny, aby przetrwać. Przede wszystkim, musimy zapewnić sobie niezbędne własne gwarancje bezpieczeństwa w przyszłości.
Po pierwsze, czy Ukraina ma dzisiaj realną szansę osiągnięcia niezbędnego poziomu współpracy z Europą, aby w jak największym stopniu zaspokoić potrzeby dzisiejszej wojny?
W tym kontekście w programie takiego przetrwania interesuje nas:
- Na ile uzasadnione są nadzieje na uzyskanie pomocy wojskowej w postaci systemów obrony przeciwlotniczej i amunicji z Europy.
- Czy możemy liczyć w najbliższym czasie na dostęp do zasobów finansowych na rozwój własnego przemysłu obronnego.
- Na ile realne jest uzyskanie dostępu do unikalnych europejskich technologii naukowych i produkcyjnych, w tym satelitarnych.
- Na ile możliwe jest szybkie zorganizowanie naszej produkcji i jej skalowanie na terytorium Europy.
Po drugie, czy Europa, intensyfikując wysiłki na rzecz transformacji polityki obronnej, rzeczywiście dąży do budowy nowej architektury bezpieczeństwa? Czy jest w niej miejsce dla Ukrainy?
W tym miejscu, biorąc pod uwagę własne doświadczenia, warto zwrócić uwagę na następujące kwestie:
- Czy istnieje wola polityczna przeprowadzenia radykalnych zmian w krajobrazie bezpieczeństwa Europy.
- Czy widzimy oznaki tworzenia Europejskich Sił Zbrojnych jako podstawy zdolności bojowych i przyszłych sojuszy.
- Na ile realna jest reforma i konsolidacja przemysłu obronnego Europy.
- Na ile realne wydaje się dziś zaspokojenie pilnych potrzeb Ukrainy w ramach reformy przemysłu obronnego Europy.
Pomimo niezliczonych dyskusji – prowadzonych na różnych forach zarówno na Ukrainie, jak i w Europie – oraz opóźnionych kolejnych pakietów sankcji, dysponujemy dzisiaj zaledwie jednym dokumentem programowym, który powstał na gruncie europejskim.
Mowa o „Wspólnej Białej Księdze w sprawie obronności europejskiej – Gotowość 2030”, ogłoszonej przez Wysokiego Przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa 19 marca 2025 r.
Oczywiście, dokument ten jest również reakcją na pracę grupy europejskich ekspertów pod przewodnictwem Mario Draghiego (byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego), którzy we wrześniu 2024 roku przygotowali kompleksowy dokument zatytułowany „Przyszłość europejskiej konkurencyjności”.
Po raz pierwszy w tym dokumencie podkreślono w sposób skoncentrowany potrzebę strategicznej autonomii Europy w warunkach rosnącej konkurencji, w tym ze strony Stanów Zjednoczonych.
Oprócz opisu problemów, przed którymi stoi Unia Europejska, raport Draghiego zawiera plan działania i postuluje natychmiastowe podjęcie szeregu konkretnych kroków, ze szczególnym naciskiem na koordynację w dziedzinie europejskiego przemysłu obronnego.
W tym kontekście, prezentacja przez Komisarza ds. obrony i przestrzeni kosmicznej Andriusa Kubiliusa dokumentu koncepcyjnego „Joint White Paper for European Defence – Readiness 2030” jest właśnie odpowiedzią na wskazane problemy. Rzeczywiście, Biała Księga określa zarówno zagrożenia i wyzwania, przed którymi stoi obecnie Europa i które będą rosły w przyszłości, jak i kierunki ich neutralizacji poprzez rozwój europejskiego sektora bezpieczeństwa i obrony.
Dokument ten, napisany już pod presją wojny, prawdopodobnie miał na celu globalne przekonanie Europy, że jest ona w stanie się bronić.
Jak na razie, ten oficjalny materiał pozostaje dla nas bodaj jedyną wytyczoną trasą do choćby wyobrażenia sobie kształtu przyszłego bezpieczeństwa europejskiego, które oczywiście opiera się na wzmocnieniu europejskiego przemysłu obronnego.
Niezwykle skomplikowana sytuacja, z którą mamy obecnie do czynienia na Ukrainie, oraz moje własne doświadczenia dają mi prawo spojrzeć na bezpieczeństwo Europy właśnie z praktycznego punktu widzenia, w tym z wojskowego. Głównym celem jest, oczywiście, ustalenie, czy Ukraina na wojnie na wyniszczenie będzie mogła bez zastrzeżeń liczyć na Europę – jeśli nie jak na sojusznika, to przynajmniej jak na wiarygodnego partnera. Drugą i nie mniej ważną dla nas kwestią jest ustalenie, czy Europa rozumie konieczność stworzenia nowej architektury bezpieczeństwa właśnie na kontynencie europejskim.
W tym celu przypomnę słowa pewnego klasyka strategii wojskowej. Na początku XX wieku napisał on: „… w obecnej rzeczywistości pokój jako taki jest przede wszystkim wynikiem przemocy i jest utrzymywany przemocą. Każda granica państwa jest wynikiem wojny, a kontury wszystkich państw na mapie zapoznają nas ze strategicznym i politycznym myśleniem zwycięzców, a geografia polityczna i traktaty pokojowe są też lekcją strategiczną…”.
A zatem, ze względu na strategiczne lekcje, które odebraliśmy na Ukrainie, prowadząc wojnę z największym mocarstwem na kontynencie, zaznaczę, że samo zdefiniowanie bezpieczeństwa i jego bezwarunkowe osiągnięcie opiera się na dosyć prostych pojęciach, które nie zmieniają się z upływem czasu, a co najważniejsze – zostały potwierdzone naszą wojną.
Po pierwsze – wola polityczna i gotowość do podjęcia praktycznych, w tym niepopularnych, kroków w celu zapewnienia bezpieczeństwa. Taką wolę polityczną prezentował Winston Churchill (1874-1965), brytyjski polityk, premier Wielkiej Brytanii w latach 1940-1945 i 1951-1955, który jest kluczową postacią czasów II wojny światowej. Dzisiaj nasuwa się naturalne pytanie: w jakim stopniu obywatele państw członkowskich UE i ich elity polityczne są gotowi nadać priorytet kwestiom obronności, jeśli oznaczałoby to, na przykład, pogorszenie dobrobytu gospodarczego?
Po drugie – dobrze wyszkolone i wyposażone w nowoczesny sprzęt wojskowy siły zbrojne, działające w oparciu o współczesne doktryny. Siły zbrojne te muszą ponadto być zorganizowane w jasną hierarchiczną strukturę opartą na jednolitym systemie dowodzenia i doktrynie walki. Nawet w naszych warunkach, gdzie scentralizowane podporządkowanie sił obronnych jest zapisane w prawie, nie zawsze było wystarczająco dużo czasu na wspólną standaryzację w kwestiach uzbrojenia, szkolenia i walki.
Po trzecie – przemysł obronny. Jest to jeden z ważnych składników, który decyduje o gotowości sił zbrojnych do realizacji swoich zdolności w obszarze zapewnienia bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę nasze doświadczenie, należy zrozumieć, że globalnie przemysł obronny uzależniony jest od następujących parametrów:
1. Dostępność surowców, przede wszystkim do produkcji amunicji. Szczególnie ważne jest ustalenie, czy dysponujemy komponentami, na przykład, do produkcji prochu, który jest niezbędnym składnikiem materiałów wybuchowych. Jak wiadomo, podstawą jego formuły jest nitroceluloza. Można ją uzyskać po przetworzeniu celulozy z przemysłowych konopi, bawełny i drewna. Musimy zdecydować, czy będziemy zwiększać uprawy tych roślin, czy też pójdziemy w stronę kooperacji? A jak rozwiążemy sprawę czipów i półprzewodników, które są dziś produkowane w zupełnie innych regionach świata?
2. Dostępność do technologii, infrastruktury (przedsiębiorstwa i transport), które mogą być rozbudowywane i reorganizowane w celu uzyskania maksymalnej produkcji właśnie w interesie obronności. Taka infrastruktura powinna być pod względem politycznym, gospodarczym objęta jednolitymi standardami i łańcuchami dostaw. Może to, na przykład, zaszkodzić rządom narodowym, które kształtują swoje dochody i budżety właśnie kosztem takiej infrastruktury.
3. Siła robocza w wystarczającej ilości i o odpowiednich kwalifikacjach, by zaspokoić potrzeby wszystkich gałęzi przemysłu. Wystarczająca liczba i kwalifikacje, zwłaszcza w dziedzinach zaawansowanych technologii, będą miały decydujące znaczenie dla realizacji wszelkich programów produkcyjnych i zamówień.
4. Ponownie wola polityczna, by poprzez przymus, propagandę i wezwanie do wypełniania obowiązku obywatelskiego zachęcić ludność cywilną nie tylko do określonych ograniczeń, ale nawet w przyszłości do poświęceń, nawet jeśli są one nie do zniesienia.
W związku z tym na ten pierwszy dokument systemowy należy patrzeć wyłącznie ze strategicznego punktu widzenia, zwłaszcza w perspektywie nie tylko dnia dzisiejszego, ale także koniecznej dalekowzroczności. Wojna na Ukrainie, rewizja roli Stanów Zjednoczonych w zapewnianiu bezpieczeństwa europejskiego oraz rozwój zdolności bojowych sił zbrojnych Rosji, wykraczający poza potrzeby obecnej wojny, powinny kształtować wyłącznie realistyczną wizję przyszłej architektury bezpieczeństwa.
Jednak analizując ten dokument, patrząc na niego z naszej i europejskiej perspektywy, należy stwierdzić, że do osiągnięcia jego głównego celu zdecydowanie nie wystarczy zadeklarowany podział środków finansowych. Niestety, Europa potrzebuje zarówno woli politycznej, jak i czasu.
Mówiąc konkretnie o woli politycznej jako głównym motorze takiego postępu, trzeba mieć świadomość, że sukces wszelkich inicjatyw będzie zależał od woli politycznej wszystkich 27 państw członkowskich. Państwa te przeszły niezwykle trudną drogę do członkostwa, mają jednak różne priorytety, zasoby i ocenę zagrożeń. Właśnie dlatego, prawdopodobnie, w Białej Księdze stale podkreśla się, że obrona pozostaje prerogatywą poszczególnych państw i kwestią jednomyślności, co przewiduje Traktat o Unii Europejskiej. Czas pokaże, czy nie stanie się to czynnikiem spowolnienia lub zablokowania kluczowych projektów obronnych. Jednak realizacja podstawowej zasady scentralizowanego podejścia do kształtowania własnego bezpieczeństwa przy takim założeniu jest z pewnością niemożliwa.
W zakresie bazy produkcyjnej również otwiera się szerokie pole do pracy. Należy zauważyć, że zgodnie ze wspomnianym raportem Draghiego ponad 60% europejskich zakupów obronnych realizowane jest w Stanach Zjednoczonych. Tak obecnie wygląda sytuacja. Spójrzmy jednak szerzej – rozdrobniona między poszczególne państwa baza przemysłowa sektora obronnego będzie wymagała politycznej woli i czasu, aby osiągnąć odpowiednią skalę. Mówiąc o pracownikach, należy pamiętać o zaawansowanym prawie pracy, które nie pozwala na lekceważenie warunków pracy. Trudno powiedzieć, czy obecnie dysponujemy wystarczającą liczbą specjalistów i gdzie zostanie zorganizowane ich szkolenie.
Doskonale rozumiemy, kto obecnie pracuje w europejskich fabrykach. Łatwo przewidzieć, jak wpłynie to na wzrost zdolności produkcyjnych. Oczywiście, mówiąc o przygotowaniach do „nie II wojny światowej”, Biała Księga deklaruje również apetyt na przywództwo w dziedzinie sztucznej inteligencji, technologii kwantowych, hipersoniki i robotyki. Jednak pod względem poziomu inwestycji, zasobów ludzkich i dojrzałości wszystkie te branże w Europie pozostają o wiele lat w tyle za Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Oczywiste jest, że osiągnięcie tak ambitnych celów do 2030 roku jest mało realne.
Należy zauważyć, że głównym powodem utworzenia Unii Europejskiej było pragnienie pokoju i stabilności, stymulowanie rozwoju gospodarczego poprzez wspólny rynek, a także wspieranie demokracji i wspólnych wartości. Towarzyszyła temu pełna gwarancja bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych i NATO. W związku z tym logiczne jest, że w samej Unii Europejskiej brakuje obecnie jasnych mechanizmów tzw. przymusu. W rezultacie brakuje podstaw do realizacji woli politycznej. Dlatego wdrożenie postulatów określonych w tym dokumencie będzie opierać się na „motywowaniu” i „zachęcaniu”, bez tworzenia mechanizmu obligatoryjności. To oczywiście skłoni duże państwa, takie jak Francja, Niemcy i Włochy, do dalszego rozwijania projektów narodowych. Inni nie uzyskają takich możliwości. Jak wpłynie to na deklarowane zdolności pozostałych narodowych sił zbrojnych państw UE – na razie nie wiadomo.
Analizując realizację takiego projektu, warto zwrócić uwagę na to, że pomimo uznania nadrzędnej roli NATO w obszarze bezpieczeństwa, UE rozwija współpracę obronną wewnątrz Europy. Na przykład, poprzez traktat Kensington między Wielką Brytanią a Niemcami, traktat z Akwizgranu między Niemcami a Francją, zaktualizowane Porozumienia z Lancaster House między Wielką Brytanią a Francją. Czy umowy te zostały uwzględnione w przyszłej wizji i jaka jest, na przykład, rola Wielkiej Brytanii, która nie jest członkiem UE, ale znajduje się na kontynencie europejskim i zachowuje własny potencjał?
Ten dokument programowy został już szeroko zbadany i przeanalizowany. Bogactwo deklaracji i sformułowań w nim zawartych pozwoliło szerokiemu gronu osób na Ukrainie znaleźć zarówno zalety, jak i wady tego dokumentu. Dla nas najważniejsze pozostaje to, że pomimo ambitnych celów deklarowanych w zakresie wsparcia Ukrainy, prawdopodobnie wszystko to będzie realizowane bez terminów i mechanizmów obligatoryjnych, a w konsekwencji – bez odpowiednich gwarancji.
Jak zachowa się Zachód?
W związku z powyższym, pomimo daleko idących oczekiwań, bezpieczeństwo Europy w jego praktycznym rozumieniu pozostanie zależne od Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie, kładąc nacisk na współpracę, interakcję i konkurencyjność przemysłu obronnego, Biała Księga daje szerokie możliwości promowania naszych indywidualnych interesów. Otwiera też drogę do równoprawnego „wejścia” Ukrainy, państwa spoza UE, do przyszłościowo zjednoczonego (pod wpływem Rosji) przemysłu zbrojeniowego. Wobec braku mechanizmów obligatoryjnych, nasza aktywność skupi się na promowaniu na szczeblu rządowym, biznesowym i eksperckim interesów ukraińskiego przemysłu obronnego jako części potencjalnie otwierającego się europejskiego rynku. Należy zabiegać o finanse, technologie i produkcję w relacjach z każdym państwem, które nas interesuje, pamiętając, że podstawą naszej siły są narodowe technologie i własne doświadczenie ich wykorzystania. Takie podejście sprzyjać będzie nie tylko bezpieczeństwu Ukrainy, ale może również sprawić, że nasz przemysł zbrojeniowy stanie się źródłem wzrostu gospodarczego – jak to miało miejsce w Izraelu i Korei Południowej.
Dlatego też, pomimo determinacji państw europejskich do przejęcia większej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo, konkretne koncepcje nowej architektury obronnej prawdopodobnie dopiero kiedyś zaczną się kształtować. Tak więc, na tle propozycji dotyczących konsolidacji przemysłu obronnego i deklaracji zbiorowych zdolności bojowych Biała Księga na okres do 2030 roku nie przewiduje głównego celu – utworzenia wspólnych struktur wojskowych w ramach UE oraz organów i struktur zdolnych do zarządzania nimi.
Wszystko to świadczy, że mimo deklaracji zawartych w Białej Księdze, że UE będzie przygotowywać się do powstrzymywania zewnętrznej agresji zbrojnej i w tym celu państwa członkowskie UE muszą dysponować pełnym spektrum wojskowych możliwości, nadal nie jest jasne, kto w UE będzie odpowiedzialny za realizację wspólnych projektów, rozbudowę wspólnych zdolności, a także zarządzanie i wykorzystywanie tych zdolności w ramach, na przykład, wspólnych operacji lub kontroli przestrzeni powietrznej poza granicami NATO?
Mówiąc konkretnie o zdolnościach wojskowych, chciałbym również zauważyć, że w obecnych warunkach można je uzyskać jedynie poprzez wdrożenie jednolitego, kompleksowego systemu transformacji w szeregu dziedzin:
- opracowywanie i wdrażanie najnowszych technologii;
- gruntowna reforma przemysłu obronnego, realizowana w ramach rygorystycznego programu państwowego;
- logistyki i zakupów z uwzględnieniem szybkich i radykalnych zmian w potrzebach;
- zarządzania procesami nie tylko na polu walki, ale także strukturami państwowymi w celu osiągnięcia wyznaczonego celu politycznego;
- struktury Sił Obrony i Sił Zbrojnych, jako głównych nośników zdolności;
- doktryn przygotowania i wykorzystania wszystkich składowych sił obrony.
W takim razie oczywiste jest, że UE w zapewnieniu własnego bezpieczeństwa do 2030 roku będzie polegać wyłącznie na NATO i, odpowiednio, na Stanach Zjednoczonych. Dlatego też mówienie o strategicznej autonomii Europy względem Stanów Zjednoczonych jest zdecydowanie przedwczesne. UE prawdopodobnie będzie równolegle zwiększać udział własnego uzbrojenia, starając się przede wszystkim zwiększyć wolumen produkcji, w tym również tej, która będzie wytwarzana wspólnie z Ukrainą.
Kształtowanie nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa prawdopodobnie do 2030 roku nie jest rozpatrywane priorytetowo. A jeśli nawet jest rozpatrywane, to tylko deklaratywnie i koncentrując się na zmianie wyposażenia narodowych sił zbrojnych państw Unii. W związku z tym w swojej polityce zagranicznej UE skoncentruje się na utrzymaniu obecnej formuły zapewnienia własnego bezpieczeństwa, starając się przede wszystkim utrzymać Stany Zjednoczone w centrum swojej uwagi.
W związku z tym włączenie Ukrainy jako pełnoprawnego gracza do przyszłej architektury bezpieczeństwa europejskiego nie jest rozważane ani formalnie, ani w sposób zasadniczy, z wyjątkiem częściowego wykorzystania doświadczenia bojowego i udzielenia pomocy w wojnie z Rosją, zgodnie ze strategią unikania wojny poprzez wspieranie już walczącego sąsiada.
Oczywiste jest, że dopóki brakuje elementów systemu obronnego w Europie, jedyną drogą do tej niezbędnej integracji Ukrainy z europejskim systemem obronnym, przede wszystkim przeciwlotniczym i przeciwrakietowym, jest kontynuacja pracy z NATO i jego członkami, którzy mają wspólne granice z Rosją lub pamiętają przestrogi z przeszłości. Jest to niemal jedyny sposób na ominięcie zarówno politycznych, jak i innych blokad wewnątrz UE, chociaż i taki krok niesie ze sobą poważne ryzyko geopolityczne dla państw członkowskich.
Mimo wszystko, mówiąc o gotowości do wojny jako głównym czynniku zdolności bojowej, przypomnę, że doświadczenie prowadzenia przez nas wojny pokazuje:
- Wojna może być długa. A to całkowicie zmienia podejście do samej organizacji Sił Zbrojnych.
- Na pole walki wkroczyły nowe technologie, których opanowanie wymaga nie tylko wymiany uzbrojenia, ale także radykalnej zmiany strategii, doktryny i szkolenia.
- Wojna rzeczywiście stała się hybrydowa. Jest prowadzona z bezwzględną brutalnością zarówno na linii frontu, jak i wewnątrz kraju, z wykorzystaniem wszystkich możliwości, w tym informacyjnych, państwa.
- We współczesnych konfliktach wzrosła i kontynuuje rosnąć rola sektora prywatnego, co wymaga zupełnie innego podejścia do relacji między państwem a biznesem. Powstaje tak zwane partnerstwo publiczno-prywatne, które przewiduje dopuszczenie przedsiębiorców i kapitału zagranicznego nie tylko do produkcji, ale także do projektowania uzbrojenia i sprzętu wojskowego.
- W warunkach wojny na wyniszczenie ogromne znaczenie mają kadry. Ich szkolenie i wykształcenie stają się decydujące. Dotyczy to nie tylko zarządzania działaniami wojskowymi, ale także sektora obronnego, gdzie w warunkach integracji ośrodków naukowych i produkcji konieczna jest również integracja uniwersytetów i, na przykład, biur projektowych.
- Gwarancją sukcesu działań bojowych jest skuteczna logistyka i zaopatrzenie materiałowo-techniczne. To właśnie one stają się priorytetowymi celami w wojnie na wyniszczenie. Niestety, tych problemów nie da się rozwiązać jedynie poprzez utrzymanie korytarzy transportowych. Ważne jest również, aby pamiętać, że podstawą logistyki jest nieprzerwane zaopatrzenie, w tym w energię elektryczną, którą, jak już wiadomo, należy nie tylko chronić, ale także jej bronić. Brak tejże energii elektrycznej ma bolesny skutek zarówno dla infrastruktury cywilną, jak i ludności. Jest to kompleks działań, w których nie można obejść się bez udziału wojska. Wniosek: bezpieczeństwo europejskie, niezależnie od celów zadeklarowanych w dokumencie, nadal będzie zależało wyłącznie od wytrwałości Ukrainy i jej sił zbrojnych, a także od przyszłego realnego partnerstwa.
Przewiduje się, że budowa nowej architektury kontynentu europejskiego zajmie ponad pięć lat, którym będą towarzyszyć zarówno inercja związana z nadzieją na zachowanie akceptowalnego sposobu życia, jak i pokonywanie barier w demokratycznym społeczeństwie.
Chciałbym również dodać, że przez prawie cztery lata wojny na Ukrainie Rosja systematycznie uczy się lepiej walczyć. Zbudowała już nową armię, która gromadzi, analizuje i natychmiast wdraża doświadczenia bojowe. Wszystko to wieńczy opracowaniem nowych doktryn i programów szkoleniowych. Skład narodowościowy jeńców trafiających w ręce Sił Zbrojnych Ukrainy może również świadczyć o przekazywaniu tego unikalnego doświadczenia do takich państw, jak Chiny, Iran i Korea Północna. A to z kolei wskazuje na nieuchronną, zakrojoną na szeroką skalę reformę sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej zarówno w czasie wojny, jak i, być może, w okresie powojennym.
Uwzględniając tendencje postępu naukowo-technicznego w warunkach współczesnych działań wojennych oraz zakończenie tworzenia zasadniczo nowej doktryny prowadzenia wojny, taka reforma zostanie oczywiście zakończona nie później niż w 2030 roku. Będą to siły zbrojne robotów, autonomicznych systemów i sztucznej inteligencji, połączone doświadczeniem i już obowiązującymi doktrynami. A co najważniejsze – będą one w stanie skalować swoje nowe możliwości do niezbędnego poziomu. Będzie to nowy wyścig zbrojeń o prawo do kontroli nad systemem globalnego bezpieczeństwa. Już dziś nietrudno przewidzieć uczestników tego nowego wyścigu zbrojeń. Na pewno nie będą to ci, którzy chcą się zaledwie korzystnie przezbroić. Nie widzę tego wszystkiego w strukturach armii NATO, które, jak się zdaje, będą gotowe do wojny z armiami już nie istniejącymi.
Spoglądając w przeszłość, wydaje się, że kolejnym problemem naszych poprzednich przywódców było odkładanie niepopularnych działań na rzecz krótkotrwałej popularności i w ślad za populistycznymi obietnicami.
Oczywiście, aby przyspieszyć instytucjonalną gotowość obronną w demokratycznym społeczeństwie, należy prowadzić dialog właśnie z tym społeczeństwem. Kto pierwszy rozpocznie ten dialog – rządy europejskie, czy armia rosyjska – zależy od nas samych i naszych partnerów.
Tylko nasza wspólna praca pozwoli Ukrainie podzielić się nie tylko swoim bólem, ale także swoim unikalnym doświadczeniem w prowadzeniu wojny, co pomoże państwom UE jak najszybciej poprawić swoje strategie obronne, i to nie tylko w dziedzinie współpracy obronno-przemysłowej.
Śródtytuły zostały dodane przez redakcję.